Avila okazała sie być bardzo pieknym i interesującym miastem. Troche dużo turystów (wole miejsca spokojniejsz), ale miasto wygląda jakby czas sie tam zatrzymał. Chciałbym tam zostać na dłużej, ale czakała już na mnie Salamanca. Odcinek z Avili do Salamanki zapadł mi w pamięci, jako ten pierwszy z kilku następnych podczas tej całej podróży, kiedy to jechałem przez pola czerwone niczym ogień - ziemia ma tam taki wygląd ze względu na dużą zawartość żelaza... Wrażenie robią tez małe miejscowości, wlasnie takie, w ktorych nie ma tysięcy turystów, miejscowosci ktore żyją swoim życiam, swoim tempem. Pośród ognistych połaci, pojawiały się morza słoneczników aż po horyzont - widok nieziemski. Niesamowicie prezentowały sie skoszone pola zbóż. W palącym słońcu wyglądały niczym pustynia. Po przyjemnej podrózy z bajkowymi krajobrazami dotarłem do Salamanci. Miasto też niesamowite, z interesującą architekturą. Ale co najbardziej mnie zdziwiłó to stada bocianów obsiadujące tamtejszą bazylikę. Nie chciałbym kłamać ale szacuje, że znajdowało sie tam ich około 80-100 w jednym miejscu, w centrum miasta!!!